Po kilku chwilach wstałam i dopiero zdałam sobie sprawę że jestem w tych samych ubraniach co na koncercie ...wczoraj? Przedwczoraj? Zgubiłam rachubę czasu ... W końcu wstałam i widok w kuchni mnie nie zdziwił. Matka stała przy blacie , robiła sobie drinka. Na ziemi była duża mokra plama. Zamrugałam szybko by przyzwyczaić oczy do jasnego światła.
-o! Obudziłam cię? - prychnęła .
- Nie ważne - schyliłam się by wyciągnąć dokumenty które były w kałuży. Rozłożyłam mokrą kartkę - rachunek. Cała moja wypłata.
- Musisz wrócić do pracy , bo nie damy sobie rady - delikatnie wypowiedziałam te słowa. Spojrzała na mnie i nic nie odpowiadając wyszła. Zdenerwowana , z rozsadzającym bólem głowy podeszłam do szafki i wzięłam aspirynę po czym wróciłam do łóżka i ponownie usnęłam.
***
Gdy obudziłam się ponownie było już po dziesiątej. Od razu skierowałam się do kuchni i wypiłam dwie szklanki wody. Odetchnęłam , a potem poszłam pod prysznic . Jak nigdy wzięłam chłodny , przeważnie wolałam gorącą wodę. Ubrałam się w jeansy , bluzkę na ramiączkach i sweterek . Jeszcze wilgotne włosy związałam w koka i wyszłam odebrać telefon.
- żyjesz?! - od razu ktoś krzyknął w słuchawkę.
- nie.
- to dobrze. Nie odzywałaś się tak długo ! - kontynuował Max.
- stęskniłeś się , braciszku?
- bardzo ! - oboje się zaśmialiśmy- masz jakieś plany na dzisiaj?
-tak - mruknęłam niezbyt chętnie- praca. - Myhy , a jutro? - ponowił próbę.
- Też .
- Ej ! Robisz to celowo? Jeszcze cię wyciągnę!
- George , czy ty mi grozisz?
-Może ...- zaczął się diabolicznie śmiać . Potem usłyszałam głuchy sygnał. Idiota. Jednak też się zaśmiałam. Wyszłam z domu piętnaście minut po rozmowie , bo musiałam jeszcze się napić. Chciałam też coś zjeść ,ale oczywiście lodówka była pusta. Dlatego po drodze do kawiarni kupiłam sobie słodką bułkę. Zjadłam połowę. Jakoś nie miałam ochoty na więcej. Na miejscu zważyłam że jest trochę klientów. Połowa stolików była zajęta.
-Hej Summer ! - zawołała Tara. Przywitałam się.
- Mogę być dzisiaj na zmianie , tak?- wolałam się upewnić.
- Oczywiście ! - poszła ze mną na zaplecze po fartuszek. Ubrałam go i zawiązałam.
- Tara , man sprawę - zaczęłam delikatnie.
- Wiesz że możesz mówić śmiało - uśmiechnęła się do mnie. Była blondynką o niebieskich oczach. Lekko pulchna , ale wyglądała bardzo dobrze.
- Mam mały problem i potrzebuje pieniędzy. Czy mogłabyś dać mi zaliczkę? - przygryzłam wargę.
- Oh , Kochanie - westchnęła- przykro mi , ale nie. Dałam ci już część wypłaty. Więcej nie mogę.
- Rozumiem. Przepraszam - skrzywiłam się i poszłam na sale . Przyszło kilka nowych osób , więc poszłam dowiedzieć się co chcą zamówić. Zaniosłam zamówienia do innych stolików.
- Mer ! Zamówienie na wynos! - przywołał mnie JB. Właśnie wrócił z dostawą i oboje z żoną nosili kartony do kuchni.
- Adres? - zapytałam . Po chwili wychodziłam z kartką na której znajdował się znany mi adres budynku , kilka ulic ode mnie. Weszłam do środka i zapytałam recepcjonistkę o pana Andersona. Powiedziała który pokój i od razu tam się skierowałam. Jak się okazało było to agencja modeling-owa. Nie przejęłam się tym że jestem tu w wytartych jeansach , a cała reszta kobiet w szykownych sukienkach lub kombinezonach.
- Dlaczego przerywasz sesję ?! - gdy tylko weszłam do pokoju to do moich uszu dobiegł krzyk.
- Przyniosłam zamówienie - usprawiedliwiłam się- jeśli pan nie chce ...- odwróciłam się i postawiłam torebkę na stoliku po prawej - to z chęcią sama zjem te ciastka, ale i tak musi pan zapłacić- uśmiechnęłam się dumnie. Mruknął coś typu 'jaka bezczelna' , a do moich uszu doszedł śmiech jakiegoś chłopaka który stał przy aparacie. Gdy zauważył że się mu przyglądam puścił mi oczko i w tej właśnie chwili dostałam swoje pieniądze. Wyszłam stamtąd.
Do dwudziestej drugiej , czyli do zamknięcia siedziałam w pracy aby zarobić jak najwięcej. Potem jeszcze pół godziny spędziłam sprzątając i wróciłam do domu.
- O cholera, jaki bałagan! - krzyknęłam kiedy weszłam. Wszędzie leżały ubrania , a gdzieniegdzie stały szklanki. Weszłam do pokoju matki która akurat spała na fotelu.
- Posłuchaj mnie do cholery!- szarpnęłam jej ramionami . Przerażona otworzyła oczy by sprawdzić kto ją tak gwałtownie budzi - Masz iść do pracy , albo nie ... - odsunęłam się i klasnęłam - ja się wynoszę , a ty gnij tu dalej! Mam to głęboko w dupie ! - zostawiłam ją zaszokowaną w pokoju i poszłam na górę. Dzisiaj już nigdzie nie pójdę , nie mam siły. Jutro zapytam Maxa lub Melissy czy może pozwoli mi przenocować. Trzęsłam się ze złości kiedy zasypiałam.
_____
Proszę bardzo ! Wow ! Bardzo liczy odzew ! Zaskoczyliście mnie :)