poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 5

- Wyłaź z tego łóżka , dziewczyno ! - podniosłam się szybko wystraszona. Rozejrzałam się i jedyną postacią był ten ohydny chłopak.
- Wynocha. Tam są drzwi , idioto - jęknęłam.
- Obudź się , rudzielcu ! - wrzasnął ponownie.
- Wyjdź stąd , Łysy - zmarszczyłam brwi i już chciałam się położyć , ale on złapał moją nogę i pociągnął.
- Za 10 minut będzie tu Anthony i...- moje oczy się powiększyły .
- Co ?! Cholera! - zaczęłam zbierać ciuchy z podłogi i szukać czegoś w co mogę się ubrać. Nie , jak on mógł tak po prostu zaprosić Thony'ego tutaj !
- Żartowałem! Jednak podziałało - dodał chwaląc sam siebie. Zmierzyłam go złym wzrokiem i wysyczałam przez zęby : wyjdź i poczekaj przed drzwiami.

Odetchnęłam głęboko gdy opuścił pokój. Ze trzy dni temu mówiłam , że muszę zrobić pranie . Teraz stwierdzam że MUSZĘ zrobić pranie , stanowczo . Kilka minut zajęło mi znalezienie spodni które nadają się do użytku , z koszulką było nieco gorzej - zajęło mi to więcej czasu. Jakiś czas później wychodziłam z pokoju w koszulce z obfitym dekoltem i zauważyłam Maxa przy ścianie. Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.
- Miałeś być przy drzwiach - potrząsnęłam głową wymijając go.
- no i byłem - prychnął.
- wejściowych , geniuszu - westchnęłam. Oby matki nie było w domu , nie chce by George ją widział.
- drzwi to drzwi. Co chcesz robić. Może serio zadzwonić po Anthony'ego lub Erica? - zasugerował.
-nie ! -zareagowałam szybko - och , żadnych planów.
-Czemu ' nie ' ? - otworzył mi drzwi. Pani Carter nie było , na szczęście. Może ona jednak na prawdę zaczęła pracę , man taką nadzieję
- muszę się ogarnąć - wyznałam - Thony pisał do mnie.... Chciał się spotkać... - powiedziałam szybko patrząc w drugą stronę.
- zgodziłaś się ? - popchnął mnie lekko z chodnika na trawnik sąsiadów.
- nie miałam jak odpisać - wzruszyłam ramionami.
- trzeba było napisać to bym...- spojrzał na moją minę i dorzucił- ... Fakt. Nie mogłaś napisać .

Po chwili milczenia dodał : Mam już plan na dzisiejszy dzień Wysunął z kieszeni telefon i zaczął coś w nim grzebać. Szliśmy wolno , w ciszy. PiPi . Zabrzęczał mój telefon. Wyciągnęłam go , a mój towarzysz się odezwał.
- Kelsey chciała iść na zakupy , ale nie ma z kim więc ty nadajesz się najlepiej - pokiwał głową , a ja spojrzałam na niego.
- jestem zapchaj-dziurą ?
- nie ! Coś ci powiem , ale to tajemnica... To było zaplanowane - wyszczerzył się , zdzieliłam go w ramię. Miałam nową wiadomość ' Twoje konto zostało doładowane na kwotę 50.00 zł z konta bankowego nr 265**********193 ... '
- Ja nie ...
- cicho ! Pójdziesz na te zakupy i ... -Max , idioto nie przeryw...
- zamknij się i ... - znów przerwał mi zdanie! Kto go wychowywał?!
- ty mały , łysy... - zaczęłam , ale co ? Tak , PRZERWAŁ MI.
- też się kocham , Mer - przyciągnął mnie do siebie.
*** 


Do : Anthony MNR
Bardzo przepraszam że nie odpisywałam ! Bardzo , bardzo ! Mam nadzieję , że nadal chcesz ze mną wyjść... Jeśli nie to zrozumiem. Jeszcze raz sorry.
Summer.


Wyślij. Przygryzłam wargę i włączyłam pralkę. Mimo że jestem padnięta po zakupach z Kelsey - które , swoją drogą okazały się czymś świetnym mimo że Max za nie zapłacił - z których wróciłam pół godziny temu postanowiłam zrobić to pranie. Kupiłam sobie trzy pary spodni , dwie koszulki , bluzę i buty. Oczywiście dziewczyna Parkera stwierdziła , że potrzebuję też ze dwie sukienki i buty do nich więc wzbogaciłam się o kilka nowych , kosztownych rzeczy. Pomińmy to , że chwile zajęły nam "negocjacje" .

- Summer ?! Jestem ! - krzyknęła matka z dołu , a chwile po tym usłyszałam trzask drzwi.
Zbiegłam do niej wypytać gdzie była. Zdziwiłam się , bo czuć od niej było kwiaty , a nie wódkę.
- jak było ?
- średnio. Za chwile zrobię sobie drinka to będzie lepiej . Jestem panią na posyłki , męczące - pożaliła się. Nalewając alkoholu do szklanki. Chwilę wymieniałyśmy zdania . Normalna rozmowa na poziomie matka - córka. Nie pamiętam byśmy rozmawiały tak nigdy wcześniej , okazało się to bardzo miłe.

W końcu przypomniałam sobie o sms'ie i poszłam sprawdzić komórkę. Gdy zobaczyłam napis ' jedna nowa wiadomość' serce zaczęło mi szybko bić. Chwyciłam telefon i odblokowałam ekran , palce mi drżały gdy klikałam ' odczytaj' .

Od : Eric MNR

Hej
Może gdzieś wyjdziemy ? Masz czas ?
E. Xx

Wypuściłam powietrze głośno.

Do : Eric MNR
Przepraszam , ale nie.

Wysłałam . Nie miałam na to ochoty .

Poszłam powiesić pranie za domem i wykonując tą czynność martwiłam się o wiadomość do Anthony'ego. Za bardzo naciskałam , jestem zbyt nachalna . Tak , to to. Może za długo zwlekałam z odpowiedzią ? Wystraszyłam go...


- ygrrr - zawarczałam kładąc się na łóżku i patrząc w biały sufit. Zaczęłam myśleć o tym wszystkim , o koncercie , spotkaniu Midnight Red i Maxie jako swatce. Po dłuższej chwili doszłam do jednego prostego wniosku : Max to wszystko ukartował. Ten taniec z Ladao , flirty ze strony Erica... Wszystko !
Wkurzona na Łysego, leżąc w łóżku do drugiej w nocy, obmyślałam plan zemsty

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 4

-Znajdę pracę , obiecuje - mówi matka gdy schodzę rano , przed pracą do kuchni. O dziwo - jest trzeźwa. No dobrze , na kacu , ale trzeźwa.
- Sama wiesz ile jest warte twoje słowo - mruczę przerzucając torbę w której mam ubrania na ramię.
- Obiecuję , Summer- kładzie mi rękę na ramieniu.
- Nie obiecuj tylko zrób to - i wychodzę bez śniadania. Idę ulicą gdy mój telefon zaczyna wibrować. Patrzę na wyświetlacz :

Od: Anthony MNR
Chciałabyś się spotkać?
Thony.


Nie mogę odpisać ponieważ nie mam nic na koncie , za co przeklinam się w myślach. Krzywię się , nie mogę sobie pozwolić na taką zachciankę jaką jest doładowanie , nie teraz . W portfelu mam tylko pieniądze na jedzenie na przyszłe dwa dni , tyle zostało do wypłaty.

Gdy dochodzę do kawiarni dostaję nową wiadomość :
Od: Anthony MNR

Przepraszam jeśli cię obudziłem x
Thony.

Wzdycham i zakładam fartuch . Ruszam się wolno między stolikami z zamówieniami , nie ma wielu klientów. Dwie osoby przy stoliku, koło okna oraz pięć wrogu.Summer ! - krzyczy JB. Od razu stawiam kawę przy parze koło okna. 

- Proszę - mówię uprzejmie , ale nie dostaje odpowiedzi. Są zapatrzeni w siebie tak , że nawet mnie nie widzą! Wracam szybciej do lady.
- Zamówienie , pójdziesz? - patrzę na kartkę. Agencja modelingowi , znowu. Jednak za taki napiwek - oczywiście. Kiwam głową i zdejmując fartuszek idę do drzwi z torbą w ręku.

Droga mija mi szybko . Znajduję odpowiedni pokój z zadziwiającą łatwością . Pukam i bez czekania wchodzę. Przy biurku siedzi chłopak , pamiętam go to ten fotograf.
- Pańskie zamówienie - mówię i stawiam je na stole . Pisze coś na kartce i podając mi ją z pieniędzmi mówi :
- Myślę że ma pani świetne ciało , szukamy kogoś takiego jak Ty do kampanii. W piątek są robione próbne zdjęcia , jeśli chcesz to zapraszam o 16 - mówi. Najpierw 'Pani ' a potem 'Ty' , kto mu pozwolił? Biorę pieniądze i wychodzę.

Wracając myślę o jego słowach. Moje ciało piękne? Nie wydaje mi się. Nie mam zamiaru tam iść.

Reszta dnia biegnie spokojnie i normalnie. Kilku klientów i jeszcze dwa zamówienia na wynos. Więc trochę zarobiłam, napiwki zawsze są moje. Dopiero wychodząc zauważam że mężczyzna z agencji dał mi napiwek większy od wartości zamówienia. Zadowala mnie to.

Gdy wracam ulicą o dwudziestej drugiej - siedziałam do zamknięcia w pracy - mija mnie Melissa. Zatrzymuje się i podbiega.
- Kochana , już jutro mam samolot. Nie myślałam że tak szybko ! Tak się cieszę że cię tutaj spotkałam - płacze , tuląc mnie.
- Co się stało , Mel?
- Studia - i ja zaczynam płakać. Tracę jedyną przyjaciółkę. Nie wiem ile tak stałyśmy na ulicy , nir wiem ile czasu szłam do domu , nie wiem ile czasu stałam przed drzwiami , nie wiem ile czasu zasypiałam.

***


Kiedy się budzę jest po dwunastej . Cholera , zaspałam ! Podniosłam się leniwie i już miałam chwycić za telefon zauważyłam że go nie ma ! Został w torbie z ubraniami w kawiarni! Ruszam leniwie na doł i zauważam matkę przy stole. Ma na sobie białą koszulę , marszczę brwi
- Mam dzisiaj rozmowę kwalifikacyjną - tłumaczy widząc moje spojrzenie. Oczy ma podkrążone , a koło ust zmarszczki które wskazują na jej wiek i nałogi. Dziwi mnie że się postarała. Chyba że kłamie...
- dobrze - mówię tylko i biorę szklankę wody , po czym wracam na górę. Otwieram szafę i stwierdzam jedno - muszę zrobić pranie. Wyjmuję ciemnozielony , luźny T-shirt i czarne spodnie. W łazience ubieram się w ten zestaw i związuje -lekko brudne już - włosy. Myję jeszcze zęby i gdy wychodzę matki nie ma już w domu.
Idąc myślę czy się zmieni , czy nie. Czy będzie dobrze? Miejmy nadzieję że tak , przyda mi się trochę spokoju.
- hej , Sumer ! Coś się stało? - woła od razu Tara , uśmiechając się zza lady.
- Nie , wszystko dobrze. Zaspałam , mam nadzieję że daliście sobie radę .
- Tak , ale następnym razem informuj nas to zadzwonimy po Caro - uśmiecha się i idzie zanieść zamówienie - zostawiłaś coś! - dodaje jeszcze , a ja idę po torbę. Biorę ją i bez pożegnania wychodzę. Od razu wyjmuję telefon i sprawdzam wiadomości:

Od : Anthony MNR

Jeśli nie chcesz się ze mną spotkać - zrozumiem... Odpiszesz?
Anthony.


Od: Max

Przyjechać po ciebie ? Zgaduje że ci się nudzi , mogę być za 10 minut.

I jeszcze dwa nieodebrane połączenia od George'a. Nie zastanawiam się nad tym wszystkim. Nagle robi mi się źle i pospiesznym krokiem wracam do domu. Robię się smutna i rozdrażniona gdy przekraczam prób , brzuch właśnie w tym momencie mi burczy. Nie jadłam jeszcze nic , zaciskam pięści i wchodzę po schodach. Zamykam drzwi i kładę się na łóżku. Zamykam oczy i leże odpoczywając.