piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 8

Otwieram drzwi i staję zaszokowana patrząc na osobę która znajduje się w środku .
- kto cię wpuścił ? -jęknęłam. Naprawdę nie miałam ochoty ani na rozmowy , ani na towarzystwo.
- pytanie brzmi : co się ugryzło? - Max podniósł się z mojego łóżka i usiadł prosto.
- chciałeś coś więcej niż mnie zdenerwować?
- mój życiowy cel - zdenerwowanie cię - został osiągnięty. Mogę odejść w pokoju - odciął się.
- i amen. O której pogrzeb ?
Westchnął.
- chciałem pogadać o ....- przerwał mi jego dzwoniący telefon.
- czekaj chwilę... Tak... Nie za bardzo ... Nie ... Od początku mówiłem nie , nie podoba mi się ten pomysł... Może Nathan ? ... Do jutra , Nano - koniec rozmowy - muszę spadać. Przyjadę po ciebie jutro i ... 13 pasuje ?
- chciałam popracować. 16 ?
- jasne ! Do zobaczenia o 16 , jutro pogadamy o wszystkim. Pa , mała nie denerwuj się - otworzył już sobie drzwi.
- pa . Ej , Max !- krzyknęłam za nim - kto cię wpuścił?
- twoja mama - wyszedł. Szczęście , że nie była pijana. Nie lubię gdy ktoś odwiedza mnie kiedy pani Carter jest w domu.
Podeszłam do szafy i wybrałam stare , za krótkie spodnie dresowe i zwykły szary podkoszulek. Weszłam do łazienki zdjęłam ubrania , po czym wślizgnęłam się do wanny z gorącą wodą , którą napuściłam gdy tylko przekroczyłam próg łazienki. Umyłam też włosy i dłuższą chwilę leżałam w cieplutkiej wodzie. Kiedy moje place zaczęły się marszczyć - wyszłam. Wytarłam się ręcznikiem , a potem wciągnęłam na siebie przygotowane rzeczy. Nałożyłam maseczkę na twarz , a puste opakowanie wyrzuciłam do śmietnika.
Podeszłam do biurka i włączyłam laptopa. Max miał ostatnio follow spree , kilka osób pisało mi żebym pomogła im zdobyć follow . Skopiowałam ich username'y i wysłałam do George'a w wiadomości prywatnej.
Anthony akurat coś tweetną. Przygryzłam wargę i sprawdziłam.
I think she got me
Weszłam w niego , była to piosenka Midnight Red . Włączyłam ją od razu. Zaczynała się nawet fajnie , ale po chwili poszłam myć maseczkę więc nie słyszałam całej. Osuszyłam twarz. ' She go me' siedziało mi to w głowie. Kto ? O kim on myśli?
Raczej nie o tobie.
Zamknęłam laptopa i poszłam jeszcze na dół po szklankę wody. Gdy wróciłam do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko , wtuliłam w poduszki i zasnęłam dosłownie po paru minutach.

*** 


Wstałam z łóżka w zaskakująco dobrym humorze. Nie spodziewałam się , że będzie tak po wczorajszym dniu.
Gdy wychodziłam z domu , ubrana w jeansy i za dużą niebieską bluzę , nadal byłam uśmiechnięta. Mam nadzieje , że ten dzień będzie lepszy od poprzedniego.
- Dzień Dobry ! - przywitałam się z JB i Tarą - jak tam ?
- hej , Mer - posłała mi uśmiech kobieta - mamy zamiar przygotować imprezę na Halloween...
- i to ma nam pomóc utrzymać tą knajpę - przyznał szczerze mężczyzna. Zazgrzytałam zębami i poszłam się ubrać w fartuszek. Zaczęłam obsługiwać klientów , których było zaledwie kilku przez cały dzień. Dziś był jeden z dni kiedy zarabialiśmy minimalnie mało.

- nie wiem czy jutro będę - powiedziałam kończąc swoją zmianę. Znając Maxa zostanę u nich na noc.
- przy takim ruchu damy sobie radę sami - posłała mi delikatny uśmiech - miłego dnia.
- wzajemnie i wszystko będzie dobrze - przytuliłam ją i już miałam wychodzić , gdy ktoś do nas podszedł.
-szukam... - zaczęła czytać kartki - Dziewczyny Od Kawy Która Psuje Sesję , to ty ?
- słucham? - zdziwiłam się jej wypowiedzią .
- jestem z agenci zajmującej się zatrudnianiem profesjonalnych modeli. Ma pani zaproszenie na casting , jeśli będzie pani miała tyle szczęścia , wygra go pani i zostanie oficjalną modelką DK Model Management's
 - wręczyła mi beżową kopertę ze złotym logiem firmy. 
- d-dziękuję - wydukałam. Kobieta o rudych włosach , w średnim wieku pożegnała się z nami i wyszła z lokalu. Potrząsnęłam głową i wolnym krokiem ruszyłam do domu , sprawdzając zawartość koperty. Miejsce 'imię i nazwisko' zostało puste z przyczyn wiadomych - nie znali mnie. Dziwne jest to , że widzieli mnie raz czy dwa i tak szybko podjęli decyzje o tym , aby dać mi szanse. Nie wierze , że cokolwiek osiągnę w tej dziedzinie reklamy.
- coś się stało ? - odwróciłam się szybko. Matka , była już w domu.
- nie , nic. Jak w pracy ?
- pamiętaj , że robię to tylko dla ciebie . Dla ciebie...- przestałam słuchać. Wzięła łyka drinka , a ja wymknęłam się na górę.
Od razu wiedziałam co ubiorę dzisiaj. Sukienka którą kupiłam ostatnio z Kelsey jest boska i będę w niej wyglądać zajebiście - jak to ujęła Kels. Udajmy , że zaufałam jej w tej sprawie. Wybrałam do tego brązowe botki za kostkę , na małym obcasie. Zaczęłam zastanawiać się czy nie przesadziłam , może jednak się przebiorę? Nie. Zostaje tak jak jest i tyle.
Zbiegłam na dół i chwyciłam batonik z szuflady i zjadłam go całego prawie od razu. Sprawdziłam czy mam czyste zęby i wyszłam przed dom. Po kilku minutach podjechał Łysy , otworzyłam drzwi i zajęłam miejsce pasażera.
- lepszy humorek masz , mer ? - zagadnął od razu.
- o wiele , bo nie musiałam oglądać twojej krzywej twarzy , braciszku - wystawiłam język w jego stronę.
- tą twarz kochają miliony kobiet , maleńka - zagwizdał.
- idiota.
-idiotka - odparował.
- debil.
- debilka.
- bez mózg.
-bez mózgownica ? Jest takie słowo? - zawachał się. Odpowiedziałam mu głośnym śmiechem. Tak , Max był jedyny w swoim rodzaju.

***


- mogłeś mi powiedzieć ! - syknęłam kiedy przekroczyliśmy próg. Od razu rozpoznałam śmiech Erica i głos Coltona.
-niespodzianka , Mer - wyszczerzył się. Poprawiłam sukienkę i weszłam do środka. Przywitałam się kolejno z : Nathanem , Tomem , Coltonem , Jayem , Ericem , Thomasem .
- hej - rzuciłam tylko do Thonyego lekko zachrypłym głosem , bo zaschło mi w gardle nagle. Nie odpowiedział , kiwnął tylko głową.
- częstuj się- zaprosił McGuiness wskazując na piwo. Złapałam butelkę z chęcią. Zajęłam miejsce koło Maxa i zaczęłam sączyć piwo siedząc cicho i wsłuchując się w rozmowy (czytaj : krzyki) reszty.
- powiedz mi o co chodzi - szepnęłam do Maxa.


- idź do mnie- odpowiedział tylko i wrócił do rozmowy. Lekko chwiejnie wstałam , bo zaszumiało mi w głowie kiedy nagle podniosłam się. Wchodząc po schodach czułam na sobie wzrok Anthonyego. Czy myślał , że to szansa na rozmowę? Nie sądzę.
- pa, Mer ! - usłyszałam krzyk Parkera kiedy byłam w połowie drogi po schodach. Jechał do swojej dziewczyny, dlatego nie pił.
- pa Parker - z dołu dobiegł do mnie śmiech. Fakt , zabrzmiało to jak 'Pa-Parker ' , niby zająkałam się.
Z trudem dotarłam do pokoju Maxa i zajęłam miejsce na fotelu. Nie zapaliłam światła , nie mogłam znaleźć włącznika światła.
- tłumacz się - zaleciłam , gdy tylko drzwi się otworzyły. Usłyszałam głośne westchnienie.
- nie polubiłaś mnie w taki sposób jak ja na to liczyłem...- Anthony ! To nie jest Max. Odwróciłam się i byłam pewna mimo , że widziałam tylko zarys sylwetki Ladao- nie jestem dobry w wyznawaniu uczuć , dlatego nie miałem dużo dziewczyn. Szczególnie tych , na których mi zależało....
- Anthony , nie mu ... - przerwał mi.
-muszę. Podobasz mi się , ale nie wyglądało to tak jakbyś ty mnie polubiła...
- może dlatego , że to wszystko jest ustawione ?! - nie wytrzymałam. Alkohol w mojej krwi spowodował uwolnienie się emocji.
-co ? -podszedł bliżej.
- błagam ! Wiem , że Max to wszystko ustawił ! - krzyknęłam.
- co ? - powtórzył się - nie.
- nie , Summer - fajnie. Teraz dołączył George - chodziło mi o Erica. Miał jedynie potańczyć z tobą w dyskotece. On nic nie wiedział - to była prawda. Światło zapaliło się i spojrzałam na Anthony'ego. Patrzył na mnie , a gdy nasze spojrzenia się spotkały , zrozumiałam , że zależy mi na nim. - przepraszam - powiedziałam słabo.
- pozwól , że powtórzę : CO?!?! - wydarł się Anthony. Był zły . Nie ma szans. Westchnęłam smutno. Zrobił dwa duże kroki w moją stronę i objął. Pachniał delikatnymi perfumami i sobą- ty mnie przepraszasz ? TY?! Nie masz za co , nie masz za co. To ja , ja...
- Thony - zachciało mi się płakać.
- ej , ale nie płacz. Słonko , nie płacz - powiedział do mojego ucha - nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cię pocałować , ale nie zrobię tego , bo oboje piliśmy. To ma być twój ostatni pierwszy pocałunek - ostatnie słowa wyszeptał do mojego ucha. Chwile potem wyszliśmy z pomieszczenia trzymając się za ręce.


______________________________________________________________
Dla tych którzy tak bardzo pragną pocałunku Summer i Anthony'ego. Zastanawia mnie jedno : jak nazwać ten ship ? Macie jakieś pomysły ?
Summer Tepesh + Anthony Ladao = ?

P.S
Nie przyzwyczajajcie się do tak długich rozdziałów 

środa, 12 listopada 2014

Rozdział 7

Dwa dni. Dwa dni Anthony nie odezwał się ani razu. Nie powinno mnie to zmartwić , w końcu nie znaliśmy się dobrze i może on woli nie znać mnie lepiej. Myślałam ' Może nie wie jak zacząć...? ' , więc chciałam mu ułatwić decyzję i napisałam :

Do : Anthony MNR
Hej  :)
Zapomniałeś mi wyjaśnić co się stało z twoim telefonem <Colton , banany> . Może znów się spotkamy?

Narzucasz się , jesteś zbyt nachalna - karciłam się wieczorem za tą wiadomość. Skoro nie odpisał to znaczy ,że nie chce się spotkać. Nie spodobałam mu się. W końcu nie jestem ani ładna , ani bogata , ani inteligenta.

Wcześniej przyszły do mnie myśli o Maxie. Jeśli to prawda i jednak założył się z Thony'm o tą rankę to mam wyjaśnienie. Wystarczyło jedno spotkanie i cel zrealizowany. Ciekawi mnie ile jestem warta , o co był ten głupi zakład. Muszę porozmawiać z Maxem , może mi to wyjaśni.

The sun goes down , the stars... Rzuciłam się do telefonu. Odebrałam go szybko i przyłożyłam do ucha.
-Tak?- Anthony. To musi być on.
Ja do ciebie czy ty do mnie ? - usłyszałam głos Bretta w słuchawce . Zasmuciło mnie to.
- jak chcesz - mruknęłam już z mniejszą radością.
- czekam . Masz piętnaście minut - rozłączyłam się bez pożegnania.
***

Szłam chodnikiem patrząc na swoje nogi. Nie miałam najlepszego humoru , więc nie rozglądałam się .
Zapukałam do drzwi .
- Wchodź- brunet wpuścił mnie do środka.
- coś się stało?
-może się stęskniłem - wzruszył ramionami i usiadł na fotelu. Salon był głównie drewniany. Meble i podłoga były z ciemnych desek , na środku leżał wiśniowy dywan . Położyłam się wygodnie na białej sofie.
- chyba za Missy .
- fakt, za nią też. Jest jeden plus tej sytuacji : wolny dom - zaśmiał się. Jednak w jego oczach dostrzegłam smutek.
- oj tęsknisz za nią ! Nudzi ci się...- wytknęłam mu.
- trochę... - jęknął i rzucił we mnie poduszką , którą wziął z fotela obok. Nie zdążyłam się podnieść i dostałam prosto w twarz.
- nie dziwię się że nikt cię nie odwiedza skoro tak traktujesz gości! - wytknęłam język. Wydaje mi się jednak , że coś więcej go martwi. Wydaje się taki nieobecny , zmartwiony.
- Mów co u ciebie. Dawno się nie odzywałaś - zsunął się niżej tak , że prawie leżał.
- W pracy słabo , mało klientów , więc mało zysków. Zaczynamy wprowadzać jesienne menu , ale nie jestem przekonana czy kawiarnia wytrzyma zimę - przyznaje szczerze.
- JB się załamie jeśli nie. Ta buda to dorobek ich życia- stwierdza.
- miejmy nadzieję , że wszystko będzie ok - wzdycham. Wygładzam włosy ręką - wiesz... Podoba mi się taki jeden chłopak...- zaczynam niepewnie - tylko nie wiem czy ja mu się podobam - brunet nagle ożywia się i siada prosto.
- oho - przeciąga 'o' kilka sekund za długo , marszcząc brwi.
- Byliśmy na jednej randce , a teraz się nie odzywa... - wyjaśniam do końca.
- nie jesteś w jego typie. Nie zaprzątaj sobie nim głowy - mówi od razu .
- myślałam , że serio mu się podobam...
- wydawało ci się - zaprzecza . Zabolało.
- co ze mną nie tak ? Nie licząc matki - odchylam głowę w tył i czekam na jego rady.
- Nic. Jesteś świetną dziewczyną. Myślałaś o tym w inny sposób ? Może tu chodzi o niego, nie gustuje w pięknych dziewczynach ?
- nie pocieszysz mnie w ten sposób - bąknęłam i podniosłam się na łokciach patrząc w jego stronę - tłumacz się. Co gryzie ciebie?
- serio nic , nic ważnego. Chcesz coś do picia ? Wody ? - wstaje i kieruje się do kuchni.
- Nie. Spadam , skoro nie chcesz mi powiedzieć - idę w kierunku wyjścia.
- obrażasz się ? - wraca do mnie wolnym krokiem.
- tak , nie lubię kłamców - dodaje po zastanowieniu i naciskam klamkę.
- nie kłamię ! - zarzuca mi.
- jednak nie mówisz prawdy ! - trzaskam drzwiami i wychodzę gorzej zła niż byłam przed wyjściem. Do domu wracam zdenerwowana i dopiero gdy jestem w środku zdaje sobie sprawę , że pada. Mam mokre włosy i ubranie. Wchodzę po schodach mijając panią Carter jak gdybym jej wcale nie widziała. Otwieram drzwi i staję zaszokowana patrząc na osobę która znajduje się w środku ....


________________________________________________________
Tadadadam ! Dla wiernych czytaczy (one wiedzą ) : kolejny rozdział pojawi się za dwa komentarze i trzy dni. Nie jest za długi , wiem. To są jakby dwie części , właśnie dlatego kolejna będzie tak szybko.
Jak myślicie : kto to ? ^^
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE OPNINIE NA TEMAT MOJEGO OPOWIADANIA , DZIĘKUJE ŻE PISZECIE CO WAM SIĘ PODOBA właśnie dzięki temu wiem co pisać dalej i w jakim stylu.

sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 6

Telefon leżący na łóżku zaświecił się kiedy wychodziłam w ręczniku z łazienki. Wzięłam go od razu do ręki i spojrzałam na wyświetlacz .

Od : Anthony MNR
Teraz to ja przepraszam. Nie miałem telefonu <wytłumaczę gdy się spotkamy > dwa słowa : Colton , banany. Już myślałem że mnie zbywasz. Dzisiaj ?

Do : Anthony MNR
O 16 ?
Nie zbywałabym cię xx


Od : Anthony MNR
Cieszy mnie to bardzo.
Potrzebuję jeszcze twój adres.


Do : Anthony MNR
Crossfield Road 8 Do zobaczenia .
Jeszcze w wilgotnych włosach wychodziłam z domu. Na sobie miałam luźną szarą koszulkę i zwykłe jeansy. Przywitałam się z Tarą , która dzisiaj pełniła wartę w kawiarni i wzięłam się za pracę .
Ruch nie był najmniejszy , ale nie było też pustek. Cieszyła mnie taka sytuacja .
- Proszę - dostałam do swoich rąk kopertę z wypłatą. W końcu ! Podziękowałam i odetchnęłam z ulgą opuszczając budynek. Do domu wracałam zadowolonym krokiem i cieszyłam się z nadchodzącego spotkania.
***
Za dwadzieścia szesnasta poczułam kłucie w brzuchu. Czyżbym się denerwowała ? Poprawiłam włosy , które były rozpuszczone i spojrzałam na swoje odbicie. Miałam na sobie rurki moro i czarną koszulkę. Na srebrnym łańcuszku widniało moje imię , ozdoba była prezentem od Maxa na moje dwudzieste urodziny. Jestem zadowolona ze swojego wyglądu - przyznałam kiwając głową do drugiej Mer.

Drzwi się otworzyły , usłyszałam to charakterystyczne skrzypnięcie. Podskoczyłam ze strachu , wybudzona z przemyśleń i pobiegłam do drzwi. Od razu mogłam pomyśleć, że to nie Anthony, on sam by sobie raczej nie otworzył.
- Wychodzisz ? - zapytała mama kiedy wieszała płaszcz na wieszak.
- Tak - odpowiedziałam . Nie miałam zamiaru z nią dłużej rozmawiać. Znów była trzeźwa , dziwne. Zdążyła wejść do kuchni gdy dzwonek do drzwi zadzwonił. Podskoczyłam ponownie. Gdy otwierałam drzwi serce zaczęło mi bić trzy razy szybciej.
- Hej - odezwał się pierwszy , gdy tylko mnie zobaczył. Miał na sobie zwykłe jeansowe spodnie i białą koszulkę.
- Hej - uśmiechnęłam się do niego. Zdałam sobie sprawę , że matka za chwile może przyjść zobaczyć kto dzwonił do drzwi i lekko mnie to zdenerwowało.
- jedziemy ? - zapytał pocierając wnętrzem dłoni kark.
- tak ! Ymm ... tak - przygryzłam wargę . Kurcze ! Zbyt głośno i szybko zareagowałam . Szłam za nim karcąc się w myślach.
- Mamy jakieś konkretne plany? - zadałam pytanie.
- Kino i kolacja - spojrzał na mnie na chwilkę tymi swoimi brązowymi oczami. Jeszcze bardziej się spięłam- chyba że ci nie pasuje ... Zawsze możemy je zmienić - zapewnił szybko. Pokiwałam głową przecząco. Nie pasowało mi to , ale nie wypada zmieniać czyiś planów. Reszta jazdy minęła cicho. Thony postukiwał palcami o kierownicę w takt nieznanej mi melodii. Starałam się patrzeć w okno i wymyślić jakiś temat do rozmowy jednak nic mi nie światło. - Nie lubię tłocznych miejsc - wypaliłam nagle. Przymknęłam oczy czekając na jego reakcję. Gdy nic nie odpowiedział spojrzałam na niego. Uśmiechnął się tylko patrząc przed siebie i jakby troszkę się uspokoił. Dopiero teraz dostrzegłam że się spinał. Denerwował się tak jak ja !

Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Przynajmniej tak twierdził Ladao . Co było przede mną ? Las. Za mną? Las. Po bokach? Las . Nie żebym aż tak nie lubiła tłumów! Mniej zaludniona mogła być już tylko pustynia !
-Chodź - podał mi rękę , którą ufnie złapałam. Pomagał mi przejść przez te wszystkie kłody i przeszkody na drodze. Nie znałam celu naszej podróży , mimo że tak często o niego pytałam. Przez czas który zajęło nam przejście szlaku zdążyłam się rozluźnić. Nawet żarty mojego towarzysza wydawały się dla mnie dość zabawne.
- Nie lubisz 'typowych' randek , hym? - pokazał ząbki. Randka. To jest randka. Mimowolnie wciągnęłam powietrze nosem. Dopiero teraz doszło to do mnie. Randka. A co innego, idiotko?!
- Nie lubię typowych zachowań : róża , komedia romantyczna lub melodramat ... - przyznałam.
- ... Kolacja , kino, spacer ? - dokończył i oboje się zaśmialiśmy.
- oh , ale włóczenie się po lesie jest mega oryginalne - zapewniłam go posyłając uśmiech w jego stronę.
- Bardziej oryginalny mógł być już tylko skok na bungee lub wycieczka do Australii - ponownie wybuchnęłam śmiechem.
- Wydaje mi się że kangury by mnie polubiły - przeskoczyłam przez kolejną kłodę.

***

- To było warte .... - zapomniałam słów z wrażenia. Z jakiegoś zapomnianego punktu patrzałam przed siebie. Było widać piękny Londyn który zaczynała pochłaniać mgła. Jednym słowem... Najlepszy widok świata! Poczułam zapach perfum Anthony'ego , który stał obok. Po chwili zdjął plecak i wyciągnął z niego koc. Położył go na starej ławeczce i zaprosił gestem ręki.
- Cieszę się że podoba ci się widok - powiedział.
- Masz tam może jeszcze kolację? - zażartowałam gdy wyciągnął wino z największej przegródki.
- Jeśli liczyć kanapki. Oczywiście sam...- pokazał opakowanie.
- kupiłeś! - przerwałam mu.
- zrobiłem - spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
- i zapakowałeś , i dowiozłeś do sklepu. Kłamca ! - zachichotałam. Moment! Od kiedy ja chichoczę?
- masz śliczne oczy - tym razem od wypalił tak nagle , że aż się zachłysnęłam winem. Nie ważne że podstawka od kieliszka pękła i został sam kielich ( przez co Anthony potarł ręką kart , zauważyłam że robi to gdy się speszy lub zdenerwuje ) . Spojrzałam mu w oczy szukając oznaki że kłamie. Szukałam informacji o zakładzie z Maxem , jednak znalazłam tam smutek(?) przez brak akceptacji komplementu.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się szybko - ty też. Nie ! Tak się chyba nie mówi do mężczyzn...- złapałam buraka - ... Chodzi o to że jesteś przystojny - zdążyłam wypowiedzieć te słowa i klepnęłam się w myślach w głowę.
- Też jesteś bardzo atrakcyjna - przysunął się. Czy teraz będzie chciał mnie pocałować? Nachylił się lekko i ... Objął mnie ramieniem. Tylko objął. Patrzeliśmy za zachód , który wyglądał zjawiskowo z tego właśnie miejsca. Z tej łatwki , z objęć Anthony'ego.
***


-Dziękuje za dzisiaj , było na prawdę świetnie - kiwnęłam głową z wdzięcznością , kiedy odwiózł mnie pod dom. Spojrzałam w jego stronę i odpięłam pas.
- Mnie też się podobało . Miłego wieczoru - dorzucił jak wysiadłam. Podeszłam do drzwi odwróciłam się by sprawdzić czy do mnie nie podejdzie. Akurat ruszał. W filmach zawsze jest tak że gdy on ją odprowadza zaczynają się całować.

Westchnęłam i weszłam do środka. Zdjęłam buty , spojrzałam do kuchni. Pani Carter spała z głową na stole , pijana. Zaczęłam płakać gdy stawiałam stopy na trzecim schodku. Już teraz wiem czemu mnie nie pocałował, Maxowi chodziło o jedną rankę. Wszystko było ustawione.



_______
Rozdział :) Nowy wygląd ! Podoba się Wam ? 
Zapraszam do obserwowania !

poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 5

- Wyłaź z tego łóżka , dziewczyno ! - podniosłam się szybko wystraszona. Rozejrzałam się i jedyną postacią był ten ohydny chłopak.
- Wynocha. Tam są drzwi , idioto - jęknęłam.
- Obudź się , rudzielcu ! - wrzasnął ponownie.
- Wyjdź stąd , Łysy - zmarszczyłam brwi i już chciałam się położyć , ale on złapał moją nogę i pociągnął.
- Za 10 minut będzie tu Anthony i...- moje oczy się powiększyły .
- Co ?! Cholera! - zaczęłam zbierać ciuchy z podłogi i szukać czegoś w co mogę się ubrać. Nie , jak on mógł tak po prostu zaprosić Thony'ego tutaj !
- Żartowałem! Jednak podziałało - dodał chwaląc sam siebie. Zmierzyłam go złym wzrokiem i wysyczałam przez zęby : wyjdź i poczekaj przed drzwiami.

Odetchnęłam głęboko gdy opuścił pokój. Ze trzy dni temu mówiłam , że muszę zrobić pranie . Teraz stwierdzam że MUSZĘ zrobić pranie , stanowczo . Kilka minut zajęło mi znalezienie spodni które nadają się do użytku , z koszulką było nieco gorzej - zajęło mi to więcej czasu. Jakiś czas później wychodziłam z pokoju w koszulce z obfitym dekoltem i zauważyłam Maxa przy ścianie. Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.
- Miałeś być przy drzwiach - potrząsnęłam głową wymijając go.
- no i byłem - prychnął.
- wejściowych , geniuszu - westchnęłam. Oby matki nie było w domu , nie chce by George ją widział.
- drzwi to drzwi. Co chcesz robić. Może serio zadzwonić po Anthony'ego lub Erica? - zasugerował.
-nie ! -zareagowałam szybko - och , żadnych planów.
-Czemu ' nie ' ? - otworzył mi drzwi. Pani Carter nie było , na szczęście. Może ona jednak na prawdę zaczęła pracę , man taką nadzieję
- muszę się ogarnąć - wyznałam - Thony pisał do mnie.... Chciał się spotkać... - powiedziałam szybko patrząc w drugą stronę.
- zgodziłaś się ? - popchnął mnie lekko z chodnika na trawnik sąsiadów.
- nie miałam jak odpisać - wzruszyłam ramionami.
- trzeba było napisać to bym...- spojrzał na moją minę i dorzucił- ... Fakt. Nie mogłaś napisać .

Po chwili milczenia dodał : Mam już plan na dzisiejszy dzień Wysunął z kieszeni telefon i zaczął coś w nim grzebać. Szliśmy wolno , w ciszy. PiPi . Zabrzęczał mój telefon. Wyciągnęłam go , a mój towarzysz się odezwał.
- Kelsey chciała iść na zakupy , ale nie ma z kim więc ty nadajesz się najlepiej - pokiwał głową , a ja spojrzałam na niego.
- jestem zapchaj-dziurą ?
- nie ! Coś ci powiem , ale to tajemnica... To było zaplanowane - wyszczerzył się , zdzieliłam go w ramię. Miałam nową wiadomość ' Twoje konto zostało doładowane na kwotę 50.00 zł z konta bankowego nr 265**********193 ... '
- Ja nie ...
- cicho ! Pójdziesz na te zakupy i ... -Max , idioto nie przeryw...
- zamknij się i ... - znów przerwał mi zdanie! Kto go wychowywał?!
- ty mały , łysy... - zaczęłam , ale co ? Tak , PRZERWAŁ MI.
- też się kocham , Mer - przyciągnął mnie do siebie.
*** 


Do : Anthony MNR
Bardzo przepraszam że nie odpisywałam ! Bardzo , bardzo ! Mam nadzieję , że nadal chcesz ze mną wyjść... Jeśli nie to zrozumiem. Jeszcze raz sorry.
Summer.


Wyślij. Przygryzłam wargę i włączyłam pralkę. Mimo że jestem padnięta po zakupach z Kelsey - które , swoją drogą okazały się czymś świetnym mimo że Max za nie zapłacił - z których wróciłam pół godziny temu postanowiłam zrobić to pranie. Kupiłam sobie trzy pary spodni , dwie koszulki , bluzę i buty. Oczywiście dziewczyna Parkera stwierdziła , że potrzebuję też ze dwie sukienki i buty do nich więc wzbogaciłam się o kilka nowych , kosztownych rzeczy. Pomińmy to , że chwile zajęły nam "negocjacje" .

- Summer ?! Jestem ! - krzyknęła matka z dołu , a chwile po tym usłyszałam trzask drzwi.
Zbiegłam do niej wypytać gdzie była. Zdziwiłam się , bo czuć od niej było kwiaty , a nie wódkę.
- jak było ?
- średnio. Za chwile zrobię sobie drinka to będzie lepiej . Jestem panią na posyłki , męczące - pożaliła się. Nalewając alkoholu do szklanki. Chwilę wymieniałyśmy zdania . Normalna rozmowa na poziomie matka - córka. Nie pamiętam byśmy rozmawiały tak nigdy wcześniej , okazało się to bardzo miłe.

W końcu przypomniałam sobie o sms'ie i poszłam sprawdzić komórkę. Gdy zobaczyłam napis ' jedna nowa wiadomość' serce zaczęło mi szybko bić. Chwyciłam telefon i odblokowałam ekran , palce mi drżały gdy klikałam ' odczytaj' .

Od : Eric MNR

Hej
Może gdzieś wyjdziemy ? Masz czas ?
E. Xx

Wypuściłam powietrze głośno.

Do : Eric MNR
Przepraszam , ale nie.

Wysłałam . Nie miałam na to ochoty .

Poszłam powiesić pranie za domem i wykonując tą czynność martwiłam się o wiadomość do Anthony'ego. Za bardzo naciskałam , jestem zbyt nachalna . Tak , to to. Może za długo zwlekałam z odpowiedzią ? Wystraszyłam go...


- ygrrr - zawarczałam kładąc się na łóżku i patrząc w biały sufit. Zaczęłam myśleć o tym wszystkim , o koncercie , spotkaniu Midnight Red i Maxie jako swatce. Po dłuższej chwili doszłam do jednego prostego wniosku : Max to wszystko ukartował. Ten taniec z Ladao , flirty ze strony Erica... Wszystko !
Wkurzona na Łysego, leżąc w łóżku do drugiej w nocy, obmyślałam plan zemsty

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 4

-Znajdę pracę , obiecuje - mówi matka gdy schodzę rano , przed pracą do kuchni. O dziwo - jest trzeźwa. No dobrze , na kacu , ale trzeźwa.
- Sama wiesz ile jest warte twoje słowo - mruczę przerzucając torbę w której mam ubrania na ramię.
- Obiecuję , Summer- kładzie mi rękę na ramieniu.
- Nie obiecuj tylko zrób to - i wychodzę bez śniadania. Idę ulicą gdy mój telefon zaczyna wibrować. Patrzę na wyświetlacz :

Od: Anthony MNR
Chciałabyś się spotkać?
Thony.


Nie mogę odpisać ponieważ nie mam nic na koncie , za co przeklinam się w myślach. Krzywię się , nie mogę sobie pozwolić na taką zachciankę jaką jest doładowanie , nie teraz . W portfelu mam tylko pieniądze na jedzenie na przyszłe dwa dni , tyle zostało do wypłaty.

Gdy dochodzę do kawiarni dostaję nową wiadomość :
Od: Anthony MNR

Przepraszam jeśli cię obudziłem x
Thony.

Wzdycham i zakładam fartuch . Ruszam się wolno między stolikami z zamówieniami , nie ma wielu klientów. Dwie osoby przy stoliku, koło okna oraz pięć wrogu.Summer ! - krzyczy JB. Od razu stawiam kawę przy parze koło okna. 

- Proszę - mówię uprzejmie , ale nie dostaje odpowiedzi. Są zapatrzeni w siebie tak , że nawet mnie nie widzą! Wracam szybciej do lady.
- Zamówienie , pójdziesz? - patrzę na kartkę. Agencja modelingowi , znowu. Jednak za taki napiwek - oczywiście. Kiwam głową i zdejmując fartuszek idę do drzwi z torbą w ręku.

Droga mija mi szybko . Znajduję odpowiedni pokój z zadziwiającą łatwością . Pukam i bez czekania wchodzę. Przy biurku siedzi chłopak , pamiętam go to ten fotograf.
- Pańskie zamówienie - mówię i stawiam je na stole . Pisze coś na kartce i podając mi ją z pieniędzmi mówi :
- Myślę że ma pani świetne ciało , szukamy kogoś takiego jak Ty do kampanii. W piątek są robione próbne zdjęcia , jeśli chcesz to zapraszam o 16 - mówi. Najpierw 'Pani ' a potem 'Ty' , kto mu pozwolił? Biorę pieniądze i wychodzę.

Wracając myślę o jego słowach. Moje ciało piękne? Nie wydaje mi się. Nie mam zamiaru tam iść.

Reszta dnia biegnie spokojnie i normalnie. Kilku klientów i jeszcze dwa zamówienia na wynos. Więc trochę zarobiłam, napiwki zawsze są moje. Dopiero wychodząc zauważam że mężczyzna z agencji dał mi napiwek większy od wartości zamówienia. Zadowala mnie to.

Gdy wracam ulicą o dwudziestej drugiej - siedziałam do zamknięcia w pracy - mija mnie Melissa. Zatrzymuje się i podbiega.
- Kochana , już jutro mam samolot. Nie myślałam że tak szybko ! Tak się cieszę że cię tutaj spotkałam - płacze , tuląc mnie.
- Co się stało , Mel?
- Studia - i ja zaczynam płakać. Tracę jedyną przyjaciółkę. Nie wiem ile tak stałyśmy na ulicy , nir wiem ile czasu szłam do domu , nie wiem ile czasu stałam przed drzwiami , nie wiem ile czasu zasypiałam.

***


Kiedy się budzę jest po dwunastej . Cholera , zaspałam ! Podniosłam się leniwie i już miałam chwycić za telefon zauważyłam że go nie ma ! Został w torbie z ubraniami w kawiarni! Ruszam leniwie na doł i zauważam matkę przy stole. Ma na sobie białą koszulę , marszczę brwi
- Mam dzisiaj rozmowę kwalifikacyjną - tłumaczy widząc moje spojrzenie. Oczy ma podkrążone , a koło ust zmarszczki które wskazują na jej wiek i nałogi. Dziwi mnie że się postarała. Chyba że kłamie...
- dobrze - mówię tylko i biorę szklankę wody , po czym wracam na górę. Otwieram szafę i stwierdzam jedno - muszę zrobić pranie. Wyjmuję ciemnozielony , luźny T-shirt i czarne spodnie. W łazience ubieram się w ten zestaw i związuje -lekko brudne już - włosy. Myję jeszcze zęby i gdy wychodzę matki nie ma już w domu.
Idąc myślę czy się zmieni , czy nie. Czy będzie dobrze? Miejmy nadzieję że tak , przyda mi się trochę spokoju.
- hej , Sumer ! Coś się stało? - woła od razu Tara , uśmiechając się zza lady.
- Nie , wszystko dobrze. Zaspałam , mam nadzieję że daliście sobie radę .
- Tak , ale następnym razem informuj nas to zadzwonimy po Caro - uśmiecha się i idzie zanieść zamówienie - zostawiłaś coś! - dodaje jeszcze , a ja idę po torbę. Biorę ją i bez pożegnania wychodzę. Od razu wyjmuję telefon i sprawdzam wiadomości:

Od : Anthony MNR

Jeśli nie chcesz się ze mną spotkać - zrozumiem... Odpiszesz?
Anthony.


Od: Max

Przyjechać po ciebie ? Zgaduje że ci się nudzi , mogę być za 10 minut.

I jeszcze dwa nieodebrane połączenia od George'a. Nie zastanawiam się nad tym wszystkim. Nagle robi mi się źle i pospiesznym krokiem wracam do domu. Robię się smutna i rozdrażniona gdy przekraczam prób , brzuch właśnie w tym momencie mi burczy. Nie jadłam jeszcze nic , zaciskam pięści i wchodzę po schodach. Zamykam drzwi i kładę się na łóżku. Zamykam oczy i leże odpoczywając.

czwartek, 25 września 2014

Rozdział 3

Obudziłam się o drugiej w nocy , bo na dole coś huknęło. Poderwałam się i od razu dopadł mnie okropny ból głowy. Kiedy usiadłam zrobiło mi się niedobrze i przez chwile myślałam o tym czy pobiec do łazienki. Nie miałam pewności że nie zwymiotuje.
Po kilku chwilach wstałam i dopiero zdałam sobie sprawę że jestem w tych samych ubraniach co na koncercie ...wczoraj? Przedwczoraj? Zgubiłam rachubę czasu ... W końcu wstałam i widok w kuchni mnie nie zdziwił. Matka stała przy blacie , robiła sobie drinka. Na ziemi była duża mokra plama. Zamrugałam szybko by przyzwyczaić oczy do jasnego światła.
-o! Obudziłam cię? - prychnęła .
- Nie ważne - schyliłam się by wyciągnąć dokumenty które były w kałuży. Rozłożyłam mokrą kartkę - rachunek. Cała moja wypłata.
 - Musisz wrócić do pracy , bo nie damy sobie rady - delikatnie wypowiedziałam te słowa. Spojrzała na mnie i nic nie odpowiadając wyszła. Zdenerwowana , z rozsadzającym bólem głowy podeszłam do szafki i wzięłam aspirynę po czym wróciłam do łóżka i ponownie usnęłam.
***
Gdy obudziłam się ponownie było już po dziesiątej. Od razu skierowałam się do kuchni i wypiłam dwie szklanki wody. Odetchnęłam , a potem poszłam pod prysznic . Jak nigdy wzięłam chłodny , przeważnie wolałam gorącą wodę. Ubrałam się w jeansy , bluzkę na ramiączkach i sweterek . Jeszcze wilgotne włosy związałam w koka i wyszłam odebrać telefon.
- żyjesz?! - od razu ktoś krzyknął w słuchawkę.
- nie.
- to dobrze. Nie odzywałaś się tak długo ! - kontynuował Max.
- stęskniłeś się , braciszku?
- bardzo ! - oboje się zaśmialiśmy- masz jakieś plany na dzisiaj?
-tak - mruknęłam niezbyt chętnie- praca. - Myhy , a jutro? - ponowił próbę.
- Też .
- Ej ! Robisz to celowo? Jeszcze cię wyciągnę!
- George , czy ty mi grozisz?
-Może ...- zaczął się diabolicznie śmiać . Potem usłyszałam głuchy sygnał. Idiota. Jednak też się zaśmiałam. Wyszłam z domu piętnaście minut po rozmowie , bo musiałam jeszcze się napić. Chciałam też coś zjeść ,ale oczywiście lodówka była pusta. Dlatego po drodze do kawiarni kupiłam sobie słodką bułkę. Zjadłam połowę. Jakoś nie miałam ochoty na więcej. Na miejscu zważyłam że jest trochę klientów. Połowa stolików była zajęta.
-Hej Summer ! - zawołała Tara. Przywitałam się.
- Mogę być dzisiaj na zmianie , tak?- wolałam się upewnić.
 - Oczywiście ! - poszła ze mną na zaplecze po fartuszek. Ubrałam go i zawiązałam.
 - Tara , man sprawę - zaczęłam delikatnie.
 - Wiesz że możesz mówić śmiało - uśmiechnęła się do mnie. Była blondynką o niebieskich oczach. Lekko pulchna , ale wyglądała bardzo dobrze.
- Mam mały problem i potrzebuje pieniędzy. Czy mogłabyś dać mi zaliczkę? - przygryzłam wargę.
- Oh , Kochanie - westchnęła- przykro mi , ale nie. Dałam ci już część wypłaty. Więcej nie mogę.
 - Rozumiem. Przepraszam - skrzywiłam się i poszłam na sale . Przyszło kilka nowych osób , więc poszłam dowiedzieć się co chcą zamówić. Zaniosłam zamówienia do innych stolików.
- Mer ! Zamówienie na wynos! - przywołał mnie JB. Właśnie wrócił z dostawą i oboje z żoną nosili kartony do kuchni.
- Adres? - zapytałam . Po chwili wychodziłam z kartką na której znajdował się znany mi adres budynku , kilka ulic ode mnie. Weszłam do środka i zapytałam recepcjonistkę o pana Andersona. Powiedziała który pokój i od razu tam się skierowałam. Jak się okazało było to agencja modeling-owa. Nie przejęłam się tym że jestem tu w wytartych jeansach , a cała reszta kobiet w szykownych sukienkach lub kombinezonach.
- Dlaczego przerywasz sesję ?! - gdy tylko weszłam do pokoju to do moich uszu dobiegł krzyk.
 - Przyniosłam zamówienie - usprawiedliwiłam się- jeśli pan nie chce ...- odwróciłam się i postawiłam torebkę na stoliku po prawej - to z chęcią sama zjem te ciastka, ale i tak musi pan zapłacić- uśmiechnęłam się dumnie. Mruknął coś typu 'jaka bezczelna' , a do moich uszu doszedł śmiech jakiegoś chłopaka który stał przy aparacie. Gdy zauważył że się mu przyglądam puścił mi oczko i w tej właśnie chwili dostałam swoje pieniądze. Wyszłam  stamtąd.
Do dwudziestej drugiej , czyli do zamknięcia siedziałam w pracy aby zarobić jak najwięcej. Potem jeszcze pół godziny spędziłam sprzątając i wróciłam do domu.
 - O cholera, jaki bałagan! - krzyknęłam kiedy weszłam. Wszędzie leżały ubrania , a gdzieniegdzie stały szklanki. Weszłam do pokoju matki która akurat spała na fotelu.
- Posłuchaj mnie do cholery!- szarpnęłam jej ramionami . Przerażona otworzyła oczy by sprawdzić kto ją tak gwałtownie budzi - Masz iść do pracy , albo nie ... - odsunęłam się i klasnęłam - ja się wynoszę , a ty gnij tu dalej! Mam to głęboko w dupie ! - zostawiłam ją zaszokowaną w pokoju i poszłam na górę. Dzisiaj już nigdzie nie pójdę , nie mam siły. Jutro zapytam Maxa lub Melissy czy może pozwoli mi przenocować. Trzęsłam się ze złości kiedy zasypiałam.


_____
Proszę bardzo ! Wow ! Bardzo liczy odzew ! Zaskoczyliście mnie :)

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 2

-Max , jeśli jeszcze raz zadzwonisz do mnie o tak wczesnej porze...- zaciskając zęby mówiłam do telefonu. Jest dopiero po ósmej , a ten idiota już do mnie dzwoni!
 - Nie Max , Nathan - usłyszałam śmiech w słuchawce- przypominam o koncercie.
 - i Jay - do moich uszy dobiegł przyciszony krzyk .
 - Pamiętam, a Maxowi powiedzcie że i tak wiem kto to zaplanował. 
- Maaax! Ona wie że to ty - tamten odburknął coś w tylu 'Cicho Sid!' Rozłączyłam się mając ich dość. Przymknęłam oczy jednak nie potrafiłam już zasnąć , więc leżałam tak ponad godzinę. 
W końcu wstałam i podeszłam do szafy. Patrzyłam na dość skromną zawartość kilka minut zastanawiając się co mogłabym na siebie włożyć. W końcu wybrałam białą koszulkę z napisem 'free hugs' i jeansowe spodenki . Czułam się wygodnie więc to idealny komplet na koncert. Nucąc weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Świetnie , pusta. Wzięłam ze swojej torebki resztę kasy i wyszłam do sklepu. Kupiłam najpotrzebniejsze składniki sprawdzając ich cenę by nie przekroczyć kwoty którą  mam. Zmieściłam się - przyznałam z zadowoleniem.gdy wychodziłam ze spożywczego. Ze słuchawkami na uszach wróciłam do domu. Dom był jednopiętrowy , zwyczajny.
Zakupy wsadziłam do lodówki i szafek. W końcu zrobiłam sobie śniadanie i pałaszowałam je siedząc w kuchni , sama.
***
15 minut .
Tak brzmiała wiadomość od Maxa. Złapałam torebkę i weszłam do kuchni by napić się wody. Gdy nalałam sobie szklankę do pomieszczenia weszła mama .
 - Mogłabyś pójść do sklepu? - zapytała siadając przy blacie. Miała na sobie czarne luźne spodnie i za dużą szarą bluzkę czyli typowy strój Grace.
- Nie mam czasu - odparłam patrząc w szklankę.
 - Czemu nie masz czasu kiedy cię o coś proszę?! - oburzyła się. Podniosłam wzrok na nią i uśmiechnęłam się sztucznie.
- Czemu TY nie mas czasu zapytać chociaż 'jak się czujesz?' lub 'jak było w szkole?' - zacisnęłam zęby.
 - Nie o mnie mówimy !- zatrzęsła się ze złości. Minęłam ją i wyszłam przed dom. Usiadłam na schodku i czekałam na George'a.
 Gdy tylko podjechał wskoczyłam do samochodu i zapięłam pas. Rozmowa była zwyczajna. Zapytał o matkę , a ja odpowiedziałam mu o wszystkim. Podczas konwersacji wydało się że Max jednak postanowił się zabawić w swatkę...

**

Osoba mnie przytuliła , potem druga , trzecia , czwarta , piąta , szósta , siódma. Stop ! Cofnęłam się o krok. Siedem ? Ich jest pięciu , bez Maxa. Nathan , Jay , Siva , Tom , Kelsey i jeszcze dwóch chłopaków których nie znam. 
 - Colton - wyciągnął do mnie rękę ten taki... Wydawał się miły . Miał lekką grzywkę zaczesaną do góry. Złapałam jego dłoń i lekko uścisnęłam .
 - Summer - uśmiechnęłam się.
 - A ja jestem Thomas -drugi brązowooki chłopak tylko posłał mi promienny uśmiech. Oboje byli brązowoocy.
 - Mer , to jest właśnie Midnight Red , niepełne Midnight Red - zamyślił się Max. Chłopacy zaczęli opowiadać jak to było podczas trasy i jak wyglądały wspólne występy z Elyarem Foxem , który był drugim supportem TW. Mówili o dziwnych zachowaniach fanów , o żartach które wycinali sobie nawzajem. W pewnym momencie weszło jeszcze trzech chłopaków : Joey , Anthony i Eric. Midnight Red było w pełnym składzie. Z resztą zdążyłam porozmawiać piętnaście minut , bo mieli próbę. Zostałam sama z The Wanted.

Chłopacy głównie się wygłupiali. Za to gdy drugi zespół został ze mną sam na sam zaczęły się pytania ... Anthony : Skąd się z Maxem znacie?
 Ja : W dzieciństwie nasze mamy się przyjaźniły i tak się poznaliśmy.
 Joey: teraz już się nie przyjaźnią?
Ja : Nie.
 Colton : Masz zwierzęta?
 J a : Nie , ale chciałabym mieć.
Potem powiedział że on ma . Ma nawet świnie !
 Colton : ...nazywa się Indie.
 Ja : wow , ciekawie musi być u was w domu *śmiech*
 Anthony: Czym się zajmujesz?
 Ja : Pracuję w kawiarni .
 Eric : Jesteś wolna? * wszyscy patrzą na niego* no co ?!
 Ja : Tak . Zmiana ?
 Thomas : co ?
 Ja : teraz ja zadaje pytania , wy odpowiadacie .
Wszyscy : Ok . Właśnie w tym momencie weszło do pokoju roześmiane The Wanted.
 - Już po próbie. Co tam ? - usiadł koło mnie Nath i objął ramieniem .
 - Dwadzieścia minut - oznajmił Nano wsuwając głowę za drzwi .
 - Rozmawialiśmy - wyjaśniłam .
 - Hey , gdzie idziemy po ? - zapytał Jay .
 - Ten bliżej klub czy jednak ten drugi? - dopytywał Tom .
- Ja  odpadam -uniósł ręce Siva.
 - Dlaczego? - zdziwił się Max popijający jakiś napój.
- Nareesha ma dzisiaj dzień wolny więc spędzimy go razem - Tom na tą wiadomość mruknął coś pod nosem , najwidoczniej nie był zadowolony.
 - Dobra zbieramy się - Joey wstał poganiając zespół.
 - Kopniak na szczęście ! - krzyknął Łysy. Wszyscy się zaśmiali. Midnight Red ustawili się w rzędzie tyłem do nas - Czyń honory - popchnął mnie do przodu. Każdego po kolei dotknęłam kolanem w tyłek.
 - łee , dziewczynko opadłaś z sił - skrzywił się McGuiness.
- połamania nóg - powiedziałam jeszcze do wychodzących chłopaków. Chórem odpowiedzieli dzięki i ruszyli na scene .
 - Chodź zaprowadzę cię do wejścia na sale - objał mnie George i poprowadził do drzwi ,
- fajni?
 -Są super - przyznałam .
 - a Eric? - uniosłam brew gdy zapytał dokładniej.
 - też super - przeciągnęłam słowo.
- tylko super?
 - Max ! - uderzyłam go w ramię - przestań ! - zaśmiał się tylko na pożegnanie.

Oba zespoły dały świetny koncert . MNR wzięli dziewczynę na scenę , przez chwile wydawało mi się że to właśnie mnie jednak jakaś brunetka złapała rękę Anthonyego wyciągniętą w moją stronę. Cóż , ja spędzę z nimi cały wieczór, ona nie. Jak oni tańczą ! Świetnie ! To 'sexy , flirty , dirty' Ladao i jego ruchy . Po prostu WOW ! Nie da się tego lepiej określić. Głosy mają zajebiste , a razem stanowią coś wyjątkowego i mają wielkie szanse na sukces , który -moim zdaniem - osiągną.
Druga i główna część występu była równie udana. Wiedziałam czego mogę się spodziewać . Podczas Heart Vacancy mnóstwo fanek piszczało i chciało być wybranych . Te które miały zaszczyt być na scenie płakały i tuliły się do członków zespołu. Całość była świetna.
Oba zespoły są świetne i dały czadu tego wieczora.
Oczywiście trzeba było podwyższyć im samoocenę i komplementować ich przez pewien czas. Zdałam im relację i powiedziałam że to jeden z najlepszych dni w moim życiu , bo taka była prawda.
W limuzynie trafiło mi się miejsce między Ericem , a Maxem który perfidnie przysunął się tak blisko że stykałam się z Secharią ramieniem. Wpiłam Georgeowi łokcia w brzuch by przestał napierać , odsunął się .
 - Jaka piosenka ci się najbardziej podobała? - pytanie padło z ust Thomasa.
- Body talk i Take me home to z pewnością moje ulubione kawałki. Posłucham więcej waszych piosenek i coverów w domu - pokazałam ząbki w uśmiechu.
- A my? - wychylił się Nath .
 - Chasing the sun to mój numer jeden w The Wanted , oczywiście kocham też I found you. Z Word Of Mouth uwielbiam jeszcze Show Me Love .
 - Koniec przesłuchania? - upewnił się Max.

Klub okazał się bardzo duży i ... Zapełniony. Już po kilku minutach nasz skład był nie pełny. Na początku tańczyłam z Maxem , Jayem i Thomasem. Potem poszłam usiąść. Przy stoliku siedział Eric i Nath , a razem ze mną przyszedł Max.
 - Już dawno nie tańczyłam tak długo - krzyknęłam siadając by inni mogli mnie uśłyszeć. Odgarnęłam włosy do tyłu.
- Idę po coś do picia. Chcesz? - zwrócił się do mnie do mnie Łysy. 
- Poproszę - kiwnęłam głową w razie gdyby nie usłyszał. Gdy Max zniknął w tłumie podeszły do naszego stolika dwie dziewczyny i zapiszczały. Popatrzyłam się na nie jakby stały nago. O co chodzi?
 - Nathan ! Zatańczysz z nami? - piszczały w jego kierunku. No tak.
 - Jasne ! Sorry - przeprosił nas i zniknął jak Grorge przed chwilą. Czy on to zaplanował? 
- Mogę? - Eric wyciągnął do mnie rękę i też zniknęliśmy na parkiecie. Tańczył świetnie . Muzyka była szybka więc nie tańczyliśmy przytuleni , dotykaliśmy się przypadkiem , nieznacznie. Przetańczyliśmy dwie piosenki. Gdy rozpoczęła się trzecia ktoś krzyknął :
 - odbijany ! - silna ręka chwyciła moją i okręciła wokół. Anthony. Roześmiany chłopak był bliżej niż jego poprzednik i tańczył bardziej odważnie. Z głośników poleciał jakiś remiks piosenko Katy Pery - This is how we do. Zdecydowanie tańczył nie od dziś. Po kilkunastu sekundach wspólnie tańczyliśmy tak blisko siebie że prawie stykaliśmy się ciałami. Gdy muzyka ucichła

byłam zawiedziona że skończyło się to tak szybko. Wróciłam do stolika gdzie nie było Maxa , ale kieliszek po jego drinku stał pusty. Jeden był nie tknięty , więc stwierdziłam że to mój . Wypiłam zawartość. Pamiętam jeszcze że dwa razy tańczyłam z Ladao , jeszcze raz z Maxem , nawet Tom gdzieś tam się przewinął , Thomas też poprosił mnie do tańca i to z nim było najśmieszniej.


___________
Super długi ! Zaskoczyliście mnie komentarzami , serio *-* kocham Was. Mam nadzieję że ten rozdział będzie równie dobry , lub lepszy ( chyba że jest gorszy / wtedy mówcie śmiało! ) .